New Look czyli powrót do sztuki podobania się.
Zdaję sobie sprawę, że może niektórym wydać się to nudne i dziwne, ale za każdym razem, gdy mówię o modzie i o moim stylu, zawsze wspominam moje Babcie i Dziadków czy też moją Mamę. Takie wspominki i inspirowanie się dawną modą wydaje się być takie nie na czasie i troszkę passe, bo obecna moda ma niewiele wspólnego z celebrowaniem kobiecości i zmysłowości, szykowności. Obecnie panuje kult wygody i oversize-ów oraz kontrolowanego niechlujstwa.
Miałam to szczęście, że wychowywały mnie osoby, które były szykowne, pochodziły z epoki Diora i Chanel, która mówiła: "nie pojmuję, jak kobieta może wyjść z domu, bez uprzedniego przygotowania. to kwestia zwykłej grzeczności" i w genach miały dbałość o siebie, o strój w jakim się prezentują: czy to gotując obiad, wynosząc śmieci, idąc na spacer czy też po prostu do łóżka. Ich styl, poczucie estetyki oznaczały szacunek i do siebie i do drugiego człowieka, z którym przebywały.
Pocieszam się, że Dior też musiał znosić, jak to określał "paskudną modę", czyli ówczesny styl Zazou. Dior bardzo ubolewał i kompletnie nie rozumiał "estetyki" Zazou tak jak ja obecnej. Dziwił się osobom noszącym oversize-owe, zbyt długie marynarki i spodnie, zbyt obszerne kapelusze, grube podeszwy i dziwne fryzury.
Mam nadzieję, ze moda znowu zatoczy koło i nastąpi powrót do kobiecości, zmysłowości, kokieterii i flirtu. Tak jak w epoce Diora. Czekam na Diora XXI wieku.
Komentarze
Prześlij komentarz