Moje pierwsze nylony.

"mój Boże
kupię jej te pończochy
kupię
ale co zjawi się wtedy
na szklanej płycie
małej duszy

czy będzie to rzecz
której nie dotyka się
ani jednym palcem marzenia."*

*Z. Herbert fragm. "Jedwab duszy"



W mojej bieliźniarce jest wyjątkowe pudełko. Różowe w czarne kropki zawiązywane na jedwabną kokardkę. Tam chowam najcenniejsze dla mnie pończochy. Myślałam, że to co przydarzyło mi się ponad rok temu to jednostkowa, wyjątkowa sytuacja. Jednak ona zamieniła się w piękna przygodę o której nawet nie śniłam. Nie potrwa zbyt długo, bo produkcja pończoch - tych klasycznych, tradycyjnych nylonów, tkanych na maszynach READING ma się ku końcowi. Tym bardziej wyjątkowo się czuję, bo być może JESTEM OSTATNIM POKOLENIEM NOSZĄCYM NYLONOWE POŃCZOCHY.

Moja przygoda z nylonami zaczęła się nieświadomie, w dzieciństwie. Moja Babcia Stasia miała drewniany kuferek z przegródkami na nici, igły i inne przybory do szycia. W większości domów gospodynie takie kuferki posiadały. Jednak tylko moja babcia jedną część przeznaczyła na "żabki". Były różne: plastikowe, metalowe, mieszane, o różnych kolorach: białe, beżowe i czarne. Zawsze mnie intrygowały. Babcia podkreślała, że mają być metalowe - inne się nie nadawały do pończoch. A pończochy nosiła, z tego co mi wiadomo, całe swoje dorosłe życie, to był obowiązkowy element codziennego stroju tak jak: gorset i haleczka, biustonosz i majtki. Moja babcia była wielbicielką dobrej jakościowo, pięknej bielizny, w tych czasach często sprowadzanej z zagranicy. Tyle mi było do niedawna wiadomo na temat pończoch -były. Mówi się, że czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość...Zaczęłam i ja nosić pończochy. Zakupiłam pas w sklepie bieliźnianym i...jakoś mi niewygodnie w tym zestawie było. Pas żył własnym życiem a pończochy własnym, a ja zupełnie innym. Co chwila stresowałam się możliwością odpięcia się owej pończochy, przesunięciem sławnego szwu, pończochy bardziej wisiały niż przylegały, obsuwały się na udzie. Zniechęcona, z nieukrywanym żalem, zrezygnowałam z tej części bielizny. Do czasu...gdy w moje ręce trafiły pończochy z firmy Gio Stockings i dobrany do moich wymiarów pas do pończoch z firmy What Kate Did. 

Pończochy  GIO stockings -moje pierwsze nylony.

Jeszcze wtedy nie miałam świadomości tego, jaki wyjątkowy prezent otrzymałam i że okaże się początkiem pięknej pończoszniczej przygody.  Pończochy, które dostałam, okazały się nylonami wyprodukowanymi na  maszynach READING. Są to oryginalne maszyny, które skonstruowano w latach 40 - stych  XX wieku w miejscowości Reading z Pensywlanii (ostatnia wyprodukowana została w latach 60-tych XXw). Maszyny Reading to pierwsze płaskie krosno płytowe skonstruowane na potrzebny tkania pończoch z nici nylonowych. Takich maszyn jest obecnie tylko kilka na świecie. Maszyny mają 15 m długości i ważą 18 ton, tkają z  precyzją szwajcarskiego zegarka, nie posiadają elektroniki i wydają odgłos przypominający walkę oddziału  karabinu maszynowego. Dokładność tkanego ściegu i efekt końcowy przypomina szlif brylantowy. Maszyna w ciągu godziny może wyprodukować tylko 30 sztuk pończoch (w tym 10-20% produkcji trafiało do odrzutu)To powodowało, że pończochy stały się i są nadal produktem stosunkowo drogim i w związku z tym luksusowym. 

Zaczęło się od jednej pary pończoch, później pojawiły się następne aż pewnego dnia,przysłano mi wiadomość - aż  że trudno było mi uwierzyć, że to nie sen - zostały do mnie wysłane oryginalne pończochy wyprodukowane w latach 50-tych XX wieku. Ale o nich innym razem...

-------




Komentarze